Szlak to niewątpliwie niecodzienny. Zamiast kierować na jakiś konkretny,
imponujący szczyt, aby się mogło po jego zdobyciu dumnie rzec "Byłem na
...", czy przeprowadzać przez bogatą widokowo przełęcz - ciągnie się
granią. Nic to może dziwnego w Tatrach Zachodnich, ale w Wysokich próżno
szukać drugiej takiej udostępnionej turystycznie graniówki. Obfituje w
trudności, obrósł w niejedną mrożącą krew w żyłach legendę, pomimo to
jednak, a czasem dzięki temu właśnie przyciąga całe zastępy ochotników
zmierzenia się z nim.
Określa się Orlą Perć najtrudniejszym szlakiem w całych Tatrach. I nie
ma w tym kłamstwa ani przesady. Rozpatrując ją bowiem w całości od
Zawratu po Krzyżne, nie sposób porównać ją z czymkolwiek w tych górach,
co nosi ślady znakarskiej farby. Nawet jeśli już coś wydaje się być
zbliżone pod względem technicznych trudności - to jest nieporównywalnie
krótsze, jak na przykład szlak na Przełęcz pod Chłopkiem. Orla jest
długa, przejście jej w całości zajmuje dobrych kilka godzin, a
nagromadzenie kominków, stromych i osypujących się żlebów, wąskich
gzymsików, przejść wymagających drobnych elementów wspinaczki i doprawdy
przepaścistych ścieżek jest tam imponujące. Tak, to jest najtrudniejszy
szlak w Tatrach.